Wyprawa do Krakowa odbyła się w listopadzie, choć było dosyć ciepło. Jednak pogoda pokazała inne swoje fochy – ogromna mgła. Jest to szczególna cecha Krakowa – częste występowanie mgieł. Mgła owego dnia była jednak w całym regionie. Przywitała nas już podczas drogi.
W Krakowie też dała niestety o sobie znać, co przeszkadzało w robieniu zdjęć.
Trasa z Iłży do Krakowa jest całkiem przyjemna, a droga dosyć dobra. Od Kielc jest to już droga ekspresowa z dosyć dobrą nawierzchnią.
Kraków sprawił na mnie dosyć dobre wrażenie. Na wstępie jednak nieprzyjemne doświadczenie: drogi parking, choć częściowo sami jesteśmy sobie winni, gdyż przyjechaliśmy późno i nie mieliśmy czasu, aby znaleźć tańszy.
Stare budowle w Krakowie są super, choć nie tak wspaniałe, jak się spodziewałem. Piękne stare kamieniczki, pomniki, kościoły i inne budowle.
Największą atrakcją tej wycieczki był Wawel. Czekałem z ekscytacją na jego zwiedzanie i muszę przyznać, że byłem zawiedziony. Oczekiwałem jednak czegoś więcej; moje wyobrażenia o Wawelu były, jak się okazało, na wyrost wobec rzeczywistości. Jednak i tak Wawel jest bardzo ładny, szczególnie dziedziniec z krużgankami. Także w środku jest bardzo ładnie i są ciekawe rzeczy. Nam najbardziej podobała się oczywiście zbrojownia i wszelkiego rodzaju uzbrojenie.
Tu jednak ostrzeżenie: uwaga na znaki określająca kierunki zwiedzania. W związku z nimi zdarzyło się coś, co nas bardzo rozłościło i zniesmaczyło. Znaków tych należy bezwzględnie przestrzegać. W przeciwnym wypadku można się bowiem „naciąć”. Mnie rzadko zdarza się przestrzegać ustalonego porządku zwiedzania w muzeach. W większości nie ma z tym problemu lub nikt go z tego nie robi. Tu jednak stało się inaczej. Zwiedzaliśmy Wawel nie zwracając uwagi na znaki określające kierunek zwiedzania i w pewnym momencie wyszliśmy przez drzwi z sali na korytarz, który, jak się okazało, kończył zwiedzanie.
Ponieważ nie obejrzeliśmy wszystkiego, chcieliśmy wrócić i dokończyć zwiedzanie. Jednak po powrocie do sali pani „salowa” powiedziała, że po opuszczeniu sali nie możemy już wrócić i nie chciała słuchać żadnych tłumaczeń. Uznaliśmy to za niedopuszczalne.
Nasza wina, że nie zgłosiliśmy tego zdarzenia od razu do kierownictwa muzeum.
Po zwiedzeniu Wawelu, obejrzeliśmy jeszcze Kościół Mariacki.
Na początku zmartwił nas zakaz robienia zdjęć (nota bene – coś istniejące chyba tylko w Polsce). Jednak później okazało się, że można było robić zdjęcia za dodatkową opłatą. Hhhmmmm.....
Niestety - zdjęcia w środku nie wyszły nam za dobrze. Trzeba się przygotować na kiepskie oświetlenie i mieć aparat z dosyć jasnym obiektywem i krótkimi czasami migawki.
Polecam jednak Kościół Mariacki, gdyż jest bardzo ładny w środku, szczególnie ołtarz stworzony przez Wita Stwosza.
Poza tym zdarzeniem Kraków (a raczej część Starówki – tyle zdążyliśmy zwiedzić) wywarł na nas korzystne wrażenie. Żałowaliśmy, że mieliśmy tak mało czasu (zaledwie kilka godzin). Oprócz drobnych rozczarowań uznaliśmy, że ma on swój klimat i na pewno wrócimy tam jeszcze, aby zwiedzić resztę tego miasta.
Ogólnie polecam Kraków, ale trzeba sobie zarezerwować dużo czasu na całość – Starówka (wraz z Wawelem), Kazimierz (dzielnica żydowska Krakowa), Wieliczka i inne atrakcje – to wymaga co najmniej kilku dni.